niedziela, 18 września 2016

Kit. Czy naprawdę jest do kitu? Obiektyw 18-105mm.

Kit. Słowo dość wieloznaczne w języku polskim, ale u nas tylko o jednym - o fotografii. Obiektywy kitowe. Co to takiego? Otóż nazwa 'kit' wywodzi się z języka angielskiego, a w naszym dźwięcznym języku polskim oznacza po prostu 'zestaw'. Ok, ale jaki to ma związek z fotografią? Przyjrzyjcie się ofertom sprzedawanych aparatów. My bierzemy na warsztat Nikony [piękna]. Sprzedawane one są w zestawie z obiektywami (18-55mm oraz 18-105mm) i właśnie stąd pochodzi nazwa: obiektywy kitowe czyli dostępne w zestawie. Oczywiście można kupić sam korpus/body aparatu, ale również i sam obiektyw. W zestawie jednak koszt jest niższy.  O kitach krążą bardzo złe opinie. Oj bardzo. Czy słusznie?




Przede wszystkim obiektywy te mają zmienną ogniskową, więc są uniwersalne. Przydadzą się zarówno przy fotografii krajobrazu jaki i detali. Nad stałkami górują właśnie szerszym zakresem ogniskowej. Nie ma potrzeby oddalania się od obiektu lub przybliżania do niego. Wystarczy zmiana ogniskowej. Sprawdzi się to zwłaszcza w małych pomieszczeniach, w których nie mamy zbyt dużego pola manewru, aby oddalić się od fotografowanej rzeczy, posiadając stałkę. Kity posiadają autofokus oraz stabilizację obrazu. Natomiast w sferze minusów - największy to jasność. Maksymalna wartość przysłony to f/3.5. W porównaniu do stałek posiadających nawet f/1.2, jest to naprawdę spora różnica. Oczywiście przerzuca się to na kolory na zdjęciach. Jednak czy to oznacza, że nie można stworzyć kitem pięknego zdjęcia? Nie! Dzisiaj przychodzimy Wam z małą pomocą i poradami. Skupimy się na bokehu, bo to on dodaje zdjęciom najwięcej uroku i artyzmu.


Istotnym elementem w celu uzyskania bokehu jest wybór tła - niezależnie od tego czy jest to jasna stałka, czy też kit. Najlepszym naturalnym tłem są drzewa, trawy przez które przebija się światło. Dobre warunki oświetleniowe są również kluczem. Najpiękniejsze 'groszki' na zdjęciach wychodzą o tak zwanej złotej godzinie, czyli tuż po wschodzie słońca i tuż przed jego zachodem, gdy jego światło jest jeszcze i już dość delikatne. Oczywiście zdjęcia można robić o każdej porze dnia, jednak pozostaje problem prześwietleń, inaczej przepałów oraz braku 'tego czegoś'. Plusem w kitach jest mniejsze prawdopodobieństwo pojawienia się przepałów, ze względu na wartość przysłony. Jeśli chcemy uzyskać bokeh w domu, przydadzą się lampki choinkowe lub kilka świec. A jaka musi być odległość tła? Przy przygotowywaniu postu doszliśmy do wniosku, że nie ma to większego znaczenia. Ważne, żeby nie było zaraz za obiektem, powiedzmy 10cm. Postarajmy się o przynajmniej metr.



Teraz o ustawieniu aparatu. Pierwszy i bardzo ważny punkt w celu uzyskania rozmycia tła - nie działamy na programie Auto. Przestawmy pokrętło najlepiej na literkę 'A'. Program Auto przymyka przysłonę gdy według niego jest zbyt duże natężenie światła, a najpiękniejszy bokeh wychodzi właśnie, kiedy robimy zdjęcie pod światło. Gdy mamy już ustawiony program 'A', otwieramy przysłonę maksymalnie i ustawiamy ogniskową na jej maksymalną wartość, czyli 55mm lub 105mm. Przybliżamy się do fotografowanej rzeczy jak najbliżej to możliwe, ale w odległości, przy której obiektyw łapie ostrość na nasz obiekt chwilowych westchnień fotograficznych. 



Niektórzy mówią, że plastikowa obudowa obiektywu to chłam i się nie nadaje. Jest mało wytrzymała itd. Otóż plastik użyty w konstrukcji jest bardzo wytrzymały i lżejszy od metalu, a kity są same w sobie dość ciężkie. Bardziej martwilibyśmy się o zbicie szkła niż pęknięcie obudowy. Poza tym - czy ktoś kiedyś wspominał, że body aparatów również jest stworzone z plastiku a nie metalu? ;-) Jak mówi pewne powiedzenie: 'nie oceniaj książki po okładce'.  Dla nas największym minusem kitów są kolory. Oczywiście nad tym można popracować w programach do edycji zdjęć. Kolory wychodzą ciemne. Nie ma takiej soczystości jak w przypadku jasnych stałek. Pocieszenie jest takie, że wiele zależy również od aparatu, od jego algorytmu. Niektóre robią zdjęcia wpadające w żółć, inne w odcień zieleni, niebieskiego, a są też takie, które pozostawiają kolory bardziej neutralne, dając większe pole manewru podczas edycji. Poniżej kilka zdjęć przedstawiających bokeh na 3 obiektywach.

50mm f/1.4

50mm f/1.8

18-105mm, f/5.6

Gdy przyjrzymy się tym zdjęciom, możemy powiedzieć, że kit naprawdę dobrze wypada, biorąc pod uwagę jego wartość przysłony. Bokeh jest dobrze zarysowany, idący bardziej w stronę f/1.4 niż f/1.8. Ostrość wypada naprawdę bardzo dobrze. Teraz przyjrzyjmy się jasności obiektu fotografowanego. Widać, że kit, tak jak wcześniej wspomnieliśmy, daje ciemne kolory. 

18-105mm, f/5.6

50mm, f/1.4

Ostateczna ocena należy do Was. My uważamy, że kity są naprawdę świetne. Nie podzielamy opinii, którą już widzieliśmy setki razy: 'jak coś jest od wszystkiego, to jest do niczego'. Po prostu wystarczy chcieć stworzyć coś pięknego. To nie sprzęt gra główną rolę, tylko Wy, Wasza inwencja i talent. Sprzęt za tysiące złotych monet nie pomoże, jeśli brak będzie zaangażowania. Z naszej strony to wszystko na dzisiaj. Mamy nadzieję, że post pomógł Wam chociaż trochę uwierzyć w siłę obiektywu kitowego. On naprawdę nie jest do kitu, wystarczy dać mu szansę. Na zakończenie, chcielibyśmy pozdrowić Antka, który zgodził się zejść z półki pod warunkiem, że wspomnimy o nim w poście. Dzięki Antek! ;-) 







5 komentarzy:

  1. Super wpis! Teraz będę kombinować ze swoim nikonem :D Zobaczymy czy się uda :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, na pewno skorzystam z rad! Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, na pewno skorzystam z rad! Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy bardzo! Serdecznie zapraszamy do śledzenia bloga ;)

      Usuń